piątek, 30 maja 2014

Autostopowicze widmo

     Ostatnimi czasy bardzo często codziennie mam styczność ze zjawami, duchami, nawiedzeniami, szmerami, blaskami, dziwnymi światłami itd., dlatego też postanowiłem znów zanudzić Was kolejnym postem o duchach. Enjoy!

http://ks27729.kimsufi.com/p4/200905/B7/39218557.jpg
     Niedługo będą wakacje i rozpocznie się sezon wyjazdów, biwakowania, plażowania, czy też siedzenia w domu (a nie, to ostatnie to tylko u mnie – nie, u mnie też – przyp.myszy). Niektórzy zapewne będą dużo podróżować, więc mogą spotkać różnych ludzi i nie tylko ludzi.

     Jadąc późnym wieczorem samochodem można spotkać autostopowicza. To chyba nic nienormalnego, prawda? Każdemu może nawalić auto albo może się zgubić w nieznanym terenie. Jednak jeżeli będziecie mieli szczęście, to spotkacie autostopowicza widmo! 

poniedziałek, 26 maja 2014

Nawiedzony dom, czyli Temus nie może spać

    Pisałem Wam ostatnio, że mieszkanie mojego wujka jest nawiedzone. Otóż okazało się, że nie tylko tamto mieszkanie jest nawiedzone. Dzisiejsza noc uświadomiła mi, że w moim mieszkaniu także pojawiają się duchy i dzieją się różne rzeczy. Przynajmniej mam pewność, że mi nie odbiło (do końca).

Małe sprostowanie

     Najpierw zacznę od ogólnego ,,widzenia zjaw". Od zawsze chyba zdarzało mi się widzieć jakieś zjawy, duchy,  światła czy kształty. Intensywnie zaczęły pokazywać mi się około półtora miesiąca temu, kiedy idąc wieczorem do domu, zauważyłem postać małego dziecka przy miejscowej ,,Sraliwce" (przyp. myszy: to jest Struga Barcińska, a nie Sraliwka!!!), która to postać zniknęła kilka sekund później. Od tamtego czasu widuję takie rzeczy prawie codziennie. Możecie pomyśleć, że po prostu mi odbiło i powinienem się iść leczyć. Też tak myślałem, aż do tej nocy.

Nawiedzone mieszkanie

     W mieszkaniu od dawna widywałem zjawy i słyszałem różne odgłosy. Wiele razy zapewne było odwiedzane także przez kosmitów. Kiedyś nawet doświadczyłem, jak kabel od ładowarki, który leżał obok mnie, sam się wyginał zaraz po ukazaniu mi się zjawy (paranoja?). To wszystko to tylko zwykłe objawy paranoi, a czy opętanie także zalicza się do chorób umysłowych?

piątek, 23 maja 2014

Maryjki (czyli moje) z borowym spotkanie – słowiańskie wierzenia prawdziwe takie.

     Ludzie słodcy, nie zgadniecie, no nie ma sposobu, nie zgadniecie, co ja wczoraj widziałam w lesie! Było już ciemno, prawie noc, a ja samiuteńka w samiuteńkim środku lasu. Nie wiedziałam, gdzie dokładnie jestem, bo mrok mi ścieżki tak pomylił, może to jakiś błęd drogi pozamieniał, że ścieżynka, którą przecież dobrze znałam i za dnia przemierzałam, wydawała się nie mieć końca. Czyżbym w innym wymiarze się znalazła lub w jakim złym śnie? Las był niebezpieczny, ponoć duch bez głowy w nim straszył i mafia. Im dalej szłam, tym ścieżka stawała się wilgotniejsza, w okolicy tej jeziorko leśne ponoć kiedyś było, ze starorzecza powstałe. Jeziorka nie ma, ale bagniska pozostały, a bagnisko w lesie nocną porą jest jednym z najstraszniejszych miejsc, w jakie można zawędrować. Myślałam już, że żadnym sposobem do domu nie wrócę, z rodziną się żegnałam i ukochanymi stworami domowymi, gdym postać jakąś zobaczyła przed sobą na dróżce. 

     Mam takie słabe serce, ach, ludzie, przecież dobrze wiecie, jakiego zdrowia słabego jestem. Cud, żem zawału nie dostała! No więc patrzę i choć ciemność okrutna, zobaczyłam dziada tak wysokiego jak taki średniej wielkości świerczek obok. Gębę miał tak bladą jak jakaś oiran, jak miesiąc świeciła! Brodę miał i wąsy, ale zaskakująco schludnie ułożone, tylko we włosach na głowie miał szyszki jakieś powtykane. Taką brodę i wąsy jak ta głowa drewniana, co z jeziora w Janikowie ją wyjęli miał. Matuchno najniebieściejsza, ale się zlękłam! Idzie do mnie ten dziad i idzie, jest coraz bliżej, a mnie jakby nogi w ziemi utknęły. Już tylko kilka kroków dzieli nas od siebie! 

http://pl.wikipedia.org/wiki/Leszy
Matuchno najniebieściejsza, tak właśnie wyglądał ten dziad, dokładnie! Tylko ubrany był i brodę miał schludniejszą, ale te szyszki takie same miał wplecione.

poniedziałek, 19 maja 2014

Jak bawili się w średniowieczu? Część druga.

Strappado

     Następne, co Wam przedstawię, to strappado, znane również jako wahadło. Zapewne pierwsze, co wam przychodzi do głowy, to człowiek wiszący na sznurze. I bardzo dobrze, bo na tym to właśnie polegało! Ale żeby nie było zbyt nudno (no bo co to jest, człowiek po prostu wiszący na sznurze) zawieszenie tego człowieka było dość specyficzne. Ofierze najpierw wykręcano ręce do tyłu, a później – zawiśniem bo uśniem! Wiązało się to z zerwaniem mięśni i więzadeł (a wy wszyscy narzekacie na naciągnięte mięśnie), co sprawiało dotkliwy ból, a czasami także naszemu wisielcowi pękała skóra (więc i trochę krwi mogło się nadarzyć). Czasami dla wzmocnienia efektu w gratisie dostawało się obciążenia na nogi – zapewne sami domyślacie się w jakim celu.

http://i112.photobucket.com/albums/n194/inkwizycja_religia/gruszka1.png
http://i112.photobucket.com/albums/n194/
inkwizycja_religia/gruszka1.png

Gruszka

     Lubicie gruszki? Ta na pewno nie przypadnie wam do gustu. To urządzenie zmyślne i dość proste w użyciu. Część, która  najbardziej przypomina jakże smaczny owoc, była wkładana w otwory ciała – oczywiście nieprzypadkowe. Dla ludzi, którzy byli posądzani o bluźnierstwo, tortura miała wersję doustną, dla kobiet oskarżonych o stosunki z szatanem lub jego podopiecznymi, była wersja dopochwowa, a dla homoseksualistów i winnych zbrodni sodomii – doodbytnicza. A całość polegała na tym, że kiedy już nasza gruszka trafiła w odpowiednie miejsce, osoba wykonywająca wyrok kręciła uchwytem i urządzenie niczym kielich kwiatu otwierało się wewnątrz człowieka. Efektem był ból i rozrywanie tkanek.


Nabicie na pal

     Kto zgadnie, na czym to polega? Co, nikt nie wie? No dobra, dobra, już się nie wygłupiam (powiedzmy). Tortura prosta jak kij od miotły ;) Ogólnie działało to na zasadzie szaszłyka z człowieka. I potrzeba tylko dwóch składników! Dobra, już będę poważna, te żarty robią się niesmaczne. Przygotowany pal, z dobrze zaostrzoną jedną stroną, był kładziony między nogami naszego wybrańca. On sam miał związane nogi, które sznurem przywiązane były do zwierząt. Zwierzęta ciągnęły go kawałek, tak, coby się dobrze nadział, a później zostawały uwolnione. Nasza ofiara, z palem wsadzonym w mniej szlachetny koniec pleców, po nadzianiu był stawiany do pionu. No i tu grawitacja robiła swoje. W zależności od organizmu i tego, jak bardzo zostają uszkodzone części wewnętrzne, taki człowiek na tym palu żył nawet 3 dni. Czasami, dla zaostrzenia kary (albo większego widowiska, jak kto woli) nasz nabity na pal kolega zostawał smarowany czymś łatwopalnym i podpalany (i tu nastąpiłoby kolejne niesmaczne porównanie, ale już je sobie podaruję, żeby mysza mnie przypadkiem stąd nie wywaliła).

środa, 14 maja 2014

Jak bawili się w średniowieczu? Część pierwsza.

     Cześć i czołem! Ci, co wiedzą, że zostałam członkiem załogi powiedzą ,,no rychło w czas, dziewczyno". Jakoś tak wyszło, że mimo iż temat mam już wybrany od kilkunastu dni, piszę to dopiero teraz. Także witam wszystkich bardzo serdecznie, kłaniam się w pół, jestem Pimeys, czy jak ktoś woli Pim. Rozpisywać się za bardzo tutaj nie będę, albo chociaż nie o sobie, bo w końcu i tak mało kogo to obchodzi ;)

     Średniowiecze miało to do siebie, że nie było ani telewizji, teatr był nudny, większość nie umiała czytać i tak ogólnie to mało rozrywek było, bo nikt nie chciał robić z siebie zbytnio błazna (nie to co w dzisiejszych czasach). Tak więc, żeby choć trochę rozbudzić znudzonych ludzi, został wprowadzony dość urozmaicony system kar i sposobów na publiczne zabijanie. Już starożytność pokazała, że ludzie łakną krwi, dopóki nie jest ich, więc czemu by nie?

Toca

http://blogs.ua.es/latortura/files/2010/12/la-toca-otra-tortura-de-agua.jpg
http://blogs.ua.es/latortura/files/2010/12/
la-toca-otra-tortura-de-agua.jpg
     Cała zabawa polegała na związaniu ofiary, ułożeniu jej w pozycji leżącej, wsadzeniu do ust pasa lnianego płótna i wlewania wody do momentu, aż ofiara, czując, że się dusi, połknie razem z wodą większość materiału. Gdy to już nastało, chwytało się to, co zostało poza ciałem torturowanego i hop do góry, szybko wyciągało się płótno z powrotem. Wyobraźcie sobie ten dotkliwy, palący ból, kiedy materiał szybko przedziera się przez wasze wnętrzności. Jeśli wierzyć Internetowi, to na podstawie tej tortury powstała trochę odmieniona wersja (bo nie każą już połykać materiału, a jedynie sprawiają, ze ofiara ma wrażenie tonięcia), która pomaga amerykanom przesłuchiwać osoby podejrzane o współpracę z Al Ka'idą.

sobota, 10 maja 2014

Rok Ognistego Konia i Dzieciobójstwo

     Jak pewnie wiecie, zgodnie z almanachem chińsko-japońskim, każdy rok otrzymuje swoich patronów, jedno z dwunastu zwierząt oraz jeden z dziesięciu niebiańskich symboli. Obecnie mamy rok Drewnianego Konia. I całe szczęście, że drewnianego, a nie ognistego...

http://foch.pl/foch/1,132041,15417106,Sfochowany_horoskop_na_Rok_Drewnianego_Konia.html
     Według wierzeń ludowych, dziewczęta, które urodziły się w roku Ognistego Konia, będą obdarzone ognistym temperamentem i będą miały naprawdę wyjątkowo nieszczęśliwe życie. Ostatnim rokiem ognistego konia był rok 1966. Wiecie, co jest w tym interesujące? W tym roku W Japonii nastąpił spadek liczby urodzin aż o jedną czwartą, w dodatku liczba aborcji wzrosła o ponad dwadzieścia tysięcy. Najciekawsze jest to, że podobny spadek urodzin odnotowano wśród Japończyków mieszkających poza granicami swojego kraju – na hawajach i w Kalifornii. 

     W 1966 roku nie istniała metoda precyzyjnego określenia płci płodu przed jego przyjściem na świat, dlatego jedynym sposobem na ,,pozbycie się" dziecka płci żeńskiej, które miało mieć pechowe życie, było uśmiercenie go po jego narodzinach, czyli krótko mówiąc, dzieciobójstwo. Brzmi to strasznie, prawda? Czy naprawdę rodzice mogli posunąć się do zabicia świeżo urodzonej dziewczynki tylko dlatego, że stary przesąd mówił, że będzie obciążona czymś na kształt klątwy? 

     Badaczka Kanae Kaku przebadała wskaźnik zgonów spowodowanych różnymi wypadkami, zatruciami i przemocą między 1961 i 1967 rokiem i dokonała przerażającego odkrycia! W roku Ognistego Konia wskaźnik zgonów noworodków – dziewczynek, był znacznie wyższy, ale wskaźnik zgonów nowo narodzonych chłopców nie zmienił się. Na tej podstawie japońska badaczka wyciągnęła wniosek, że Rok Ognistego konia faktycznie był pechowy – tysiące małych dziewczynek poświęcano w imię zabobonu!

Całe szczęście, że rok Ognistego Konia wypada raz na sześćdziesiąt lat... 


wtorek, 6 maja 2014

Dziwne i straszne pokemony – część 2 oraz pytanie

     Dzisiaj kolejna dawka dziwnych pokemonów. Znowu grzybowy pokemon, ale inny niż poprzedni. Dowiecie się też o poke-śmieciach.

#568 Trubbish

       Trubbish – pokemon worek na śmieci typu toksycznego, wprowadzony w piątej generacji. Jak już wspominałem, jest on ciemnozielonym workiem na śmieci, związane rączki do trzymania, na górze jego głowy, służą mu jako uszy. Posiada duże, owalne oczy oraz wielkie, trójkątne zęby, które są z popękanego szkła. Jego ręce to wyciekające śmieci z dziur po jego bokach. Nogi są ciemnozielone i przysadziste. Osiąga wzrost około pół metra oraz wagę aż 31 kg.
http://cdn.bulbagarden.net/upload/thumb/e/e2/568Trubbish.png/600px-568Trubbish.png

piątek, 2 maja 2014

Mroczna prawda o ciuciubabce

     Zabawy z dzieciństwa wspominamy pewnie z uśmiechem nostalgii (jeśli nie wiecie, jaki to uśmiech, to polecam mangę i anime Pandora Hearts – główny bohater jest mistrzem w dziedzinie nostalgii) na twarzy. Chociaż wszyscy byliśmy wtedy źli*, bawiliśmy się w wojnę, niszczyliśmy kredą powierzchnie kredolubne, to właśnie pozornie najniewinniejsze zabawy okazują się być najstraszniejsze.

http://kswojciech.blog.onet.pl/2012/10/24/ciuciubabka/
Ta dziewczynka wygląda trochę strasznie, ale może to tylko moja paranoja.
     Jednemu z dzieci zasłania się oczy i musi ono złapać towarzyszy zabaw, co po omacku wcale nie należy do prostych zadań, podobnie jak choćby nie popłakanie się ze śmiechu podczas czytania Najstarszego i innych eragonowych książek. Kojarzycie tę zabawę? Jasne, że tak! Ale co strasznego jest w poczciwej ciuciubabce? 

     I tutaj złe moce się przedarły. Ciuciubabka w rzeczywistości symbolizuje polowanie na czarownicę, prawdopodobnie w rzeczywistości zabawa ta istniała w nieco innym kształcie, ale formę, w której trwa do dziś, przyjęła zapewne w okresie inkwizycji. Wiecie, dlaczego podczas zabawy dzieci krzyczą ,,ciepło, ciepło" lub ,,zimno, zimno"? Gdy czarownica zbliża się do dzieci, czują one ciepło, ponieważ... płonie ona na stosie. Całe życie w nieświadomości, znacie to uczucie? Ta piosenka idealnie to ilustruje. Ciekawe, co kryje się za innymi, pozornie niewinnymi, zabawami z dzieciństwa...



*Zaraz wszyscy zaczną pewnie protestować ;)