Najpierw z właściwym sobie błyskawicznym zapłonem chciałabym poinformować, że do ludożerczej załogi wywrotowców dołączyła Shiarou - bardzo się z tego powodu cieszymy i witamy ją w oddziale defetystów! :D Mam też nadzieję, że uda nam się jakoś odbić od dna, jeden post w lutym - to naprawdę mówi wszystko.
Moja ciocia miała wiele ciekawych i nietypowych książek, jako mała dziewczynka bez przerwy je jej podbierałam. W jednej z nich przeczytałam o legendzie wielkiego, czarnego psa, który przez wiele wieków pojawiał się w pobliżu wody, czasem niosąc grozę, czasem pomoc. Bardzo się go bałam, i muszę to przyznać szczerze i bez wykrętów - boję się go do dziś, i pisząc tę notkę, ciągle odwracam się za siebie... Jestem w końcu tylko małą i strachliwą myszką.
Czarny Pies najczęściej bywał widywany w Anglii, ma tam nawet spore znaczenie w popkulturze. Opowieści głoszą, że taki pies zawsze jest zwiastunem jakiegoś nieszczęścia, omenem, bywało, że osoby, który spotkały na swojej drodze to przerażające stworzenie niedługo potem umarły. Kiedyś podobno pies ten zjawił się w kościele i zaatakował wierzących, zostawiając ślady na drzwiach. Czarny Pies był ponoć niezwykłe duży, jego sierść była smoliście czarna i gęsta, a oczy błyszczały. Stworzenie to pojawia się też rzekomo w Polsce i nawiedza ruiny zamku w Ogrodzieńcu, pozdrowienia dla Zitrael, bywa też widywane w innych miejscach Polski, oto jedna z historii:
„Chcę opowiedzieć historię, którą opowiadał mi mój ojciec. W czasie swojej służby wojskowej razem z trzema innymi żołnierzami ze swojej jednostki poszli na dyskotekę do pobliskiej wioski. Była już noc i – co najważniejsze – nie mieli alkoholu, co oznacza, że nie byli pijani. Nagle obok nich pojawił się ogromny czarny pies, dosłownie wielkości cielaka, któremu świeciły się na czerwono oczy. Żołnierze po prostu znieruchomieli, a pies nagle pobiegł na jakąś małą górkę, stanął i zaczął wykrzykiwać imię jednego z nich. Ojciec twierdził, że mówił to imię ochrypłym, męskim głosem. Po czym dosłownie rozpłynął się w powietrzu. Żołnierze bali się komukolwiek opowiadać tę historię, aby nie narazić się na śmieszność.
Tragiczny finał tej historii miał miejsce dwa dni później, kiedy chłopak którego imię wykrzykiwała ta dziwaczna zjawa został przypadkiem śmiertelnie uderzony przez dźwig do rozładunku amunicji. Gwarantuję, że powyższa historia jest prawdziwa. Miała ona miejsce w roku 1963.”
źródło: http://zdaniem-psa.blogspot.com/2012/05/zy-omen-czarny-pies.html |
Jednak nie zawsze Czarny Pies jest posłańcem złego i wyrządza krzywdę, znane są także przypadki, gdy stwór ten pomógł zagubionym ludziom odnaleźć właściwą drogę, bronił młodej dziewczyny przed zaczepiającymi ją mężczyznami, pilnował wędrujących nocą ludzi. Niemniej, i tak sama myśl o nim napawa mnie strachem. A Wy co o nim sądzicie?
źródła:
,,Zagubione i Odnalezione"
http://zdaniem-psa.blogspot.com/2012/05/zy-omen-czarny-pies.html
Szczerze to... to nie mam problemu z uznaniem, że psa spotkali. i że oczy mu się świeciły. Ale nie sądzę żeby zarówno w Anglii i Polsce pojawiał się ten sam pies. Czarnych psów jest masa. I nie wierzę w to przemawianie ludzkim głosem >.<'
OdpowiedzUsuńMoże to Piekielna Mafia Piekielnych Psów? A Ogrodzieniec to ich Piekielna Melina!
UsuńPomimo tego, że bardzo lubię psy, to ten wyjątkowo mnie przeraża. Może nie do końca w to wierzę, ale nic nie poradzę - niektóre rzeczy nie mieszczą mi się w głowie.
OdpowiedzUsuńJednak czułam się nieswojo czytając to... Otóż spojrzałam w kąt pokoju, a tam para żółtych oczu... Mój kot chcę, abym zeszła na zawał...
Koty. Są. Złe. Przysłowie mówi, że należy strzec się ludzi, którzy nie lubią kotów. Hmm, ja jako mysz chyba mogę ich nie lubić, gryzoniożerne potwory.
UsuńHistoria przywodzi mi na myśl Kuroshitsuji....Hm...Ja śmiertelnie bym się wystraszyła. Nie wiadomo w sumie czy historia z dźwigiem to zbieg okoliczności czy prawda. Jednak jest w tym coś niepokojącego.
OdpowiedzUsuńPostaram się coś nabazgrać niedługo!
Jak to przeczytałam to odrazu pomyślałam o psie Baskerville'ów...
OdpowiedzUsuń