Zabawy z dzieciństwa wspominamy pewnie z uśmiechem nostalgii (jeśli nie wiecie, jaki to uśmiech, to polecam mangę i anime Pandora Hearts – główny bohater jest mistrzem w dziedzinie nostalgii) na twarzy. Chociaż wszyscy byliśmy wtedy źli*, bawiliśmy się w wojnę, niszczyliśmy kredą powierzchnie kredolubne, to właśnie pozornie najniewinniejsze zabawy okazują się być najstraszniejsze.
http://kswojciech.blog.onet.pl/2012/10/24/ciuciubabka/ Ta dziewczynka wygląda trochę strasznie, ale może to tylko moja paranoja. |
Jednemu z dzieci zasłania się oczy i musi ono złapać towarzyszy zabaw, co po omacku wcale nie należy do prostych zadań, podobnie jak choćby nie popłakanie się ze śmiechu podczas czytania Najstarszego i innych eragonowych książek. Kojarzycie tę zabawę? Jasne, że tak! Ale co strasznego jest w poczciwej ciuciubabce?
I tutaj złe moce się przedarły. Ciuciubabka w rzeczywistości symbolizuje polowanie na czarownicę, prawdopodobnie w rzeczywistości zabawa ta istniała w nieco innym kształcie, ale formę, w której trwa do dziś, przyjęła zapewne w okresie inkwizycji. Wiecie, dlaczego podczas zabawy dzieci krzyczą ,,ciepło, ciepło" lub ,,zimno, zimno"? Gdy czarownica zbliża się do dzieci, czują one ciepło, ponieważ... płonie ona na stosie. Całe życie w nieświadomości, znacie to uczucie? Ta piosenka idealnie to ilustruje. Ciekawe, co kryje się za innymi, pozornie niewinnymi, zabawami z dzieciństwa...
*Zaraz wszyscy zaczną pewnie protestować ;)
Hmm, pomyśleć, że nigdy w ciuciubabkę się nie bawiłem :( Może nie jestem jednak aż taki zły i wypaczony? Chociaż jestem, bo zawsze uwielbiałem się strzelać pistoletami na kulki (tutaj znaczenia nie trzeba się doszukiwać C:).
OdpowiedzUsuńPandora Hearts też już mam w swoim posiadaniu, tyle do obejrzenia C:
Ja zawsze jak byłam mała to szukałam tych kulek :D
UsuńJa do dzisiaj szukam :D Teraz jusz sie nie strzelajo, bo grajo na komputrach. Biedne dzieci.
UsuńBoże, czy tylko ja spałam na Eragonie i nie dotrwałam końca pierwszego tomu? Ta książka zostawiła po sobie takie złe wrażenie, mój boże.
OdpowiedzUsuńA i protestować będę, uwaga! Jako dziecko (im byłam starsza tym mniej NO ALE) właściwie nie robiłam nic poza wypatrywaniem tych swoich dziecięcych niebieskich gał. I właściwie tyle. Czy to znaczy, że byłam dobrym dzieckiem czy może i w taki sposób szatan manifestuje swoją obecność? Tak, z pewnością byłam antychrystem. Jestem, jestem antychrystem! (Nie słuchajcie, jako dziecko naoglądałam się za dużo "Omenu" )
Za to kochałam grać w ciuciubabkę, psia kość, dalej kocham! Nie ma nic lepszego niż ciepło płonącego stosu na skórze.
UsuńCzłowieku, pierwszy tom to jeszcze był najlepszy z nich wszystkich, to nawet się miło czytało, ale im dalej, tym więcej drzew, to jest czystej wody debilizmów. Eragon takie książątko :D Z przyjaciółką stwierdziłyśmy, że to normalnie trochę jak Roland naszych czasów.
UsuńNie oglądałam ,,Omenu", w ogóle nie widziałam praktycznie żadnych horrorów, nawet najbardziej kultowych, czuję się przez to pokrzywdzona.
No widzisz. A ja mam za sobą maraton 7 części Koszmaru z Ulicy Wiązów ._. To dopiero były, psia mać, głupoty ;___; Scena z przebijaniem bębenka usznego - najlepiej.
UsuńEragon, pfuuuuu D:
OdpowiedzUsuńJa w ciuciubabkę nigdy się nie bawiłam... Chociaż nie, może się jednak bawiłam. Zdarzyło się to chyba tylko jeden raz, na jakiejś przedszkolnej imprezie nad jeziorem, czy tam na urodzinach. Wszyscy wiedzieli jak się w to bawić, a ja tylko jedna nie (do czego oczywiście wstyd się było przyznać), więc byłam bardziej przerażona niż ucieszona taką formą rozrywki. Tak więc ciuciubabka jak najbardziej mroczna!
Heh, ja może też nie zaprotestuje. Z jednej strony byłam bardzo wrażliwym dzieckiem - wszystkim się przejmowałam, chciałam pomagać biednym ludziom i często rozmawiałam ze swoim aniołem stróżem (:D), a z drugiej istne zło wcielone. Potrafiłam wyparować prosto z mostu, że lepiej by było gdyby mama się w ogóle nie urodziła, czy opluć i poszczypać babcię, bo cioteczna siostra dostała sukienkę ze srebrnymi obszyciami a ja tylko z różowymi!!!! Ahhh, wspaniałe czasy. I mordowałam ludzi w swoich bajkach, rysowałam dzieci, którym wypadają paluszki i wybierające się na uśpienie syjamsko złączone bliźniięta. Pełna psychodela. A wszystko to wiem, bo babcia z mamą spisywały każdą moją zabawną wypowiedź, a do segregatora wpinały wszystkie stworzone moją ręką DZIEŁA. I to najmniej kilka dziennie.
Mam wrażenie że ten komentarz staje się dłuższy od samego posta, pora by ugryźć się w język, łeh. :)))
Dokładnie, najlepszy komentarz do Eragona – ,,pfuuuuu", będę Cię za to wielbić przez najbliższe dwadzieścia lat.
UsuńJa tylko chciałam robić zawsze coś innego, a to jako bycie niegrzecznym chyba się nie kwalifikuje... A może jednak.
Woow. Jakim ja byłam szatańskim dzieckiem w takim razie xD. Chyba jestem tu jedyną osobą, która przeczytała całego Eragona i niespecjalnie narzekała na tę książkę *chowa się*. Fakt, momentami (czasami bardzo długimi) przynudzała, ale dało się przeżyć ^^.
OdpowiedzUsuńWszystkie tomy? D: Uwierz mi, przynudzanie to najmniejszy problem tej serii.
UsuńAż przypomniała mi się scena z "Sierocińca", kiedy główna bohaterka znajduje się w starym, cóż za zaskoczenie, sierocińcu właśnie i bawi z ciucibabkę z duchami dzieci... ahem.
OdpowiedzUsuńMój Boże. Teraz będę patrzeć na to zupełnie inaczej. Pewnie nawet z większą sympatią. Historie o wiedźmach >>>>>>> reszta świata. Well, jako dziecko raczej lubiłam ciuciubabkę. O ile to nie ja nią byłam. Taaa, uciekanie zawsze było moją mocną stroną.
Lubię posty na Ludożercy, ale się ich boję ;____;
Czuję się fajnie, ktoś boi się moich postów :D Bardzo słusznie.
UsuńOgólnie jestem strasznym tchórzem, ale... twoje posty bardzo oddziałują mi na wyobraźnię. Aż za bardzo, czasem ;____;
UsuńNie wiem, czy się ciszyć z tego, czy jednak nie.
UsuńJako dziecko naprawdę lubiłam bawić się w ciuciubabkę (najbardziej właśnie jako "łapacz" - zawsze wygrywałam ^ ^), ale u mnie ta zabawa wyglądała ciut inaczej. Oczywiście, zawiązywało się jednemu dziecku oczy, ale reszta starała się poruszać jak najciszej, pozostając poza obrębem rąk łapacza. Ech, to były czasy... Nie ma to, jak całe popołudnia spędzane na dworzu z innymi dzieciakami z osiedla.
OdpowiedzUsuńA "Eragon" nie był wg mnie aż taki zły - cóż, miałam chyba z 12 lat, kiedy go czytałam. No i przebrnęłam jedynie przez 2 pierwsze tomy, bo przed przeprowadzką trzecia jeszcze nie wyszła. Zastanawiam się, w jaki sposób podeszłabym do niej teraz, po tylu latach (kurczę, aż taka stara jestem?!). Na razie nie mam jak sprawdzić, ale może jak odwiedzę kiedyś babcię (w wakacje czy cuś) to uda mi się ją dorwać w bibliotece. Na razie postanowiłam "opróżnić" swoją domową biblioteczkę, ale i tak pożyczam książki ("Carska manierka" Pilipiuka <3). Cóż, mole książkowe chyba mają już to we krwi...
PS. Jakiś rok temu obejrzałam "Omen" i kawałeczek "Sierocińca". Mam ochotę zrobić sobie maraton horrorów ("Dziecko Rosemary", "Szósty zmysł" i te klimaty), ale boję się, że wtedy będę miała w nocy jeszcze większe schizy niż mam teraz. A bytując po ciemnej stronie Internetu już sporo wypaczeń doświadczyłam. Może jednak starczy...