niedziela, 27 października 2013

Zdumiewający przypadek nauczycielki i jej sobowtóra

     Chyba każdemu przemknęła kiedyś przez głowę myśl, że fajnie byłoby móc być w dwóch miejscach jednocześnie. Taki klasyczny klasyk, jeśli chodzi o marzenia. Tymczasem osoba, która miała swojego sobowtóra, straciła przez niego pracę. No cóż. Co ciekawe, w Internecie praktycznie nie sposób znaleźć o tej osobie informacji, a to zdarza się niezwykle rzadko i samo w sobie stanowi wystarczający powód, by zainteresować się przypadkiem tej kobiety.

     Pewien amerykański pisarz, przebywając w Londynie, usłyszał intrygującą historię od młodej Niemki, zainspirowało go to do napisania powieści. Miało to miejsce dokładnie sto sześćdziesiąt lat temu. Jakaż to była historia? Jej główną bohaterką była francuska nauczycielka, Emilia Sage, a raczej jej sobowtór. Kobieta miała trzydzieści dwa lata i właśnie zaczęła pracować w łotewskiej pensji Neuwelcke dla wysoko urodzonych panien. Emilia była bardzo szczupła i wysoka, miała jasną skórę, kasztanowe włosy i niebieskie oczy, uczennice określały ją jako miłą i sympatyczną, również inni nauczyciele i kierownictwo szkoły mieli o niej dobre zdanie i byli zadowoleni z jej pracy. Jak to się więc stało, że obecność tej inteligentnej i pracowitej kobiety zaczęła wywoływać grozę?

http://z.mhcdn.net/store/manga/1455/028.0/compressed/nurarihyon_02.jpg?v=11223043363
A to inne sobowtóry - postacie z różnych serii czasem są niepokojąco do siebie podobne...
     Emilia Sage potrafiła przebywać w dwóch miejscach jednocześnie, a przynajmniej tak twierdziły uczennice. Początkowo traktowano to jako nieporozumienia, ale wkrótce okazało się, że Francuzka ma sobowtóra. Po raz pierwszy pojawił się on koło Emilii przed licznymi świadkami podczas lekcji, gdy nauczycielka stała przy tablicy, odwrócona tyłem do uczennic. Niespodziewanie tuż obok pojawiła się jej kopia, która wykonywała dokładnie te same ruchy, co Emilia. Potem wielokrotnie widywano sobowtóra, ukazywał się on za panną Sage podczas kolacji i naśladował jej ruchy wykonywane przy jedzeniu. Oprócz uczennic widziała go także obsługa. Emilia zapinała jej suknię jednej z uczennic, w pewnym momencie odwróciła się ona i w lustrze wiszącym nieopodal ujrzała dwie nauczycielki, obie pomagające się jej ubrać. Dziewczyna zemdlała ze strachu. 

niedziela, 20 października 2013

Piosenki jeszcze mhhhroczniejsze... Część 2

Uno!
Chciałam przeprosić szybko za spowodowanie tej przerwy na Ludożercy... Moja wina, bardzo wielka, bla bla... Skrucha moja ogromna lecz czas mnie goni więc na tym zakończę przeprosiny.

Sekundo!
Przepraszam, ze tak ukradłam temat Myszy ale naprawdę nie mogłam wymyślić nic oryginalnego. Na dodatek piosenki takie znane, WOW. Miejmy nadzieje, ze za 4 dni dostaniecie coś bardziej różnorodnego tematycznie ^^"
 Nie sprawdzam się, smutek wielki ;-;

San!
Przechodzimy do dzisiejszego posta dotyczącego Vocaloidów. Nie, redaktorom się to nigdy nie znudzi!

                                 

1. In a Rainy Town Baloons Dance with Demons

      Wydawać się może, że tekst nie ma większego sensu jednak wszystko staje się jasne po zapoznaniu z treścią piosenki jakby ,,uzupełniającej" - ,,Ward Room 305". Okazuje się, że mamy do czynienia z pewną historią.

       Otóż Miku pełni w tej opowieści rolę żony właściciela kwiaciarni. Małżeństwo się kłóci, prawdopodobnie z powodu swoich problemów finansowych. Zdesperowany mąż postanawia "pohandlować" ciałem żony i przyjmuje od jakichś mężczyzn pieniądze za jednorazowy gwałt. Właściciel kwiaciarni nie wytrzymuję pod presją złego uczynku i postanawia się powiesić. ,,Właściciel odszedł (The owner goes)". Miku mówiąc o balonie, w ,,Ward Room 305" wskazuje właśnie na wiszące ciało męża. Po tych wydarzeniach biedaczka wariuje i trafia do szpitala psychiatrycznego gdzie lekarze ,,nie dostrzegają (and they don't notice)" że Miku jest w ciąży (urojonej bądź prawdziwej, nie jestem pewna). Koniec taki, że dziewczyna zabija się ciosem widelca wymierzonym w brzuch.

     Ta piosenka jest dziełem autora znanego nam z poprzedniego postu ,,Musunde Hiraite Rasetsu to Mukuro" - Hachi'ego.

środa, 16 października 2013

Jakże mhrroczne piosenki... Część 1

       O Vocaloidach już się tu kilka razy pisało... Dzisiaj chciałabym zaprezentować Wam kilka śpiewanych przez nie bardziej znanych piosenek, które powszechnie uważane są za sthraszna i mhroczne. Mnie specjalnie o dreszcze nie przyprawiają, widać jestem już uodporniona (tak, tak, tchórzu, pocieszaj się), ale na pewno są niepokojące i mają specyficzny klimat. Kolejność zupełnie przypadkowa.


1. Musunde Hiraite Rasetsu to Mukuro 

      Można by rzec, że sztandarowa piosenka Ludożercy - w tylu wykonaniach i tyle razy była na liście utworów lecących w tle... Słodka Hatsune Miku jak zwykle w mrocznej piosence w tradycyjnych japońskich klimatach. Oficjalnie Otwórz Znów - Wampir i Zwłoki (bo tak wygląda jedno z tłumaczeń tytułu) opowiada o poczucie dyskomfortu i niewinności. Kiedyś przerażała mnie ta piosenka, najbardziej podobał mi się fragment Karpiowy proporzec odsłonił swój brzuch, narodziła się czaszka.

poniedziałek, 14 października 2013

O legendarnych strachach, czyli o Diable z New Jersey

Mam nadzieję, że nie pomyliłam znowu kolejności pisania postów. Mój temat o Spring Heeled Jack'u wydawał mi się trochę mało pasujący do Ludożercy. Udało mi się jednak znaleźć temat, który generalnie każdy zna, słyszał i wie więcej ode mnie, ale powiedzmy sobie szczerze - kryptydy są dość ciekawym tematem.


     Pierwsze doniesienia o Diable z New Jersey pochodzą z 1735 roku, jednak to w roku 1909 jeden z lokalnych amerykańskich dzienników - Philadelphia Evening Bulletin, opublikowało rycinę, która miała rzekomo przedstawiać potwora. 

     W ciągu zaledwie jednego tygodnia legendarna kryptyda była widziana była przez blisko dwa tysiące świadków!

     Diabeł porywał i mordował zwierzęta. Co więcej - stwór nie wahał się także atakować ludzi. Jak to jest z masową paniką, w szkołach odwoływano lekcje, pozamykano niektóre zakłady pracy, a ludzie nosa z domu nie wystawiali (u nas też by taki diabeł się przydał - przyp. pułkownika myszy).

czwartek, 10 października 2013

Coś, co trzeba zobaczyć – spis najbardziej nawiedzonych miejsc.

        Z góry przepraszam za małe ,,zawieszenie" Ludożercy, wena lubi uciekać. Z racji tego, że wystarczająco długo czekaliście, postanowiłam przygotować coś ,,ekstra", coś co wygrzebałam z otchłani internetu. Proszę państwa - lista miejsc, w które chciałabym się wybrać!

                                                              

                                                               1. Zamek w Edynburgu



     Nasza ukochana wikipedia może nam zaprezentować same suche fakty na temat jednej z najpotężniejszych fortec. Często można pominąć małe szczegóły. Otóż nie dość, iż forteca ta jest jednym z symboli Szkocji, jest również najbardziej nawiedzonym tam miejscem, ba, najprawdopodobniej na świecieW 2001 roku była tam grupa badaczy zjawisk paranormalnych, którzy mieli ocenić, czy to miejsce, w którym rzeczywiście można dostać gęsiej skórki. Chcecie, to macie, uwaga, uwaga - grupa śmiałków i fascynatów zjawisk paranormalnych, orzekła iż w 51 procentach pomieszczeń mogły być obecne duchy.